„Wołanie kukułki” Robert Galbraith

kukułka

Wydawnictwo Dolnośląskie, 2013

Ilość stron: 450

 

 

 

Robert Galbraith to oczywiście pseudonim, jakiego użyła J.K. Rowling, aby wydać tę książkę bez wielkiego rozgłosu. Tajemnica nie utrzymała się długo i jak można się było spodziewać, gdy ujawniono prawdziwą autorkę książka zaczęła się świetnie sprzedawać. Warto jednak napisać, że gdy autorem był nikomu nieznany Robert Galbraith książka dostała naprawdę dobre recenzje i każdy chwalił głównych bohaterów detektywa Cormorana Strike’a i jego asystentkę Robin. Z zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę i było warto, choć mam lekko mieszane uczucia.

Cormoran Strike nie znajduje się w najlepszym punkcie swojego życia. Ma problemy finansowe, rozstał się z kobietą swojego życia, a jego agencja detektywistyczna nie ma wielu spraw. Na domiar złego biuro pracy tymczasowej przysyła mu asystentkę, na którą go nie stać – Robin, która okazuje się jednak bardzo kompetentna i zmotywowana. Dlatego kiedy Strike’a odwiedza brat supermodelki Luli Landry, która niedawno popełniła samobójstwo i twierdzi, że jego siostra została zamordowana, a policja zaniedbała śledztwo, detektyw zgadza się zbadać sprawę. Choć początkowo Strike sceptycznie podchodzi do wersji brata ofiary, pewne drobne poszlaki zaczynają mu się wydawać podejrzane…

Nie czytałam poprzedniej powieści Rowling, więc było to moje pierwsze spotkanie z autorką po serii o Harry’m Potterze. Muszę przyznać, że spotkanie całkiem udane i z pewnością sięgnę po „Trafny wybór”, który od dawna gości na mojej półce. „Wołanie kukułki” to solidny, przemyślany kryminał, który na pewno spodoba się fanom gatunku. Przywodzi na myśl książki Agathy Christie, ponieważ Galbraith/Rowling również skupia się głównie na przesłuchaniach świadków, zbieraniu poszlak i łączeniu wszystkiego w spójną teorię, która zostaje ujawniona na ostatnich kartach powieści. Ciężko znaleźć jakiś słaby punkt w sprawie, która bada Strike. Jednak nie ukrywam, że czegoś mi zabrakło – trochę więcej akcji, pewnego napięcia… Możliwe też, że powód mojego zmieszania jest o wiele bardziej błahy – bezbłędnie odgadłam, kto jest mordercą niemal na początku książki i zabrakło mi zaskoczenia. Myślę jednak, że wiele osób zostanie zmylonych, bo prawda wcale nie jest tak oczywista, a ja jestem po prostu weteranką kryminałów Christie i pewne chwyty ze mną nie przejdą 😉

Muszę jednak zwrócić uwagę na pewną rzecz, która jest absolutnie fantastyczna – duet głównych bohaterów Strike/Robin! Rowling ma ogromny talent do tworzenia postaci, które są w stanie zejść z kart jej powieści i żyć. Zarówno Strike jak i Robin są postaciami skomplikowanymi, ze swoją własną historią, charakterem i poglądami. W zasadzie na postaci zwracam największą uwagę i mam największe wymagania, kiedy czytam, a w „Wołaniu kukułki” nie ma do czego się przyczepić. Nawet postaci drugoplanowe lub takie, które pojawiają się na chwilę są charakterystyczne i zapadają w pamięć.

Być może ktoś nazwie „Wołanie kukułki” książką przegadaną, ale to właśnie postaci są siłą tej książki. Dodajcie do tego solidną fabułę z ciekawą sprawą i wychodzi naprawdę świetny kryminał! Polecam!

4 Komentarze

Filed under Książki

4 responses to “„Wołanie kukułki” Robert Galbraith

  1. Jak ja Ci zazdroszczę, że to czytałaś… To moje must have. 😀

  2. No to teraz jeszcze bardziej chcę ją mieć 🙂
    „Trafny wybór” też udaną książką (nie-potterową) był/jest – przynajmniej moim zdaniem.

  3. Nie wiedziałam, że autorka Harrego, wydała ostatnio nową książkę. Bardzo się cieszę z tej informacji. Pozdrawiam:))

Dodaj odpowiedź do Agnieszka Anuluj pisanie odpowiedzi