Wydawnictwo Nasza Księgarnia, 2011
Ilość stron: 202
Nie wiem, co napisać w tej recenzji. Patrzę na okładkę tej książki i nie przychodzi mi na myśl nic, co mogłabym napisać, żeby zachęcić albo zniechęcić przed sięgnięciem po nią. Nie oznacza to, że książka jest słaba. Chyba po prostu nie przemówiła do mnie za bardzo.
Powieść opowiada historię chłopaka, który urodził się bez prawej dłoni. Opisuje on swoje życie od momentu urodzenia i reakcje ludzi na jego niepełnosprawność. Jednak to co wysuwa się na pierwszy plan to samoakceptacja, nad którą bohater długo pracował. Ciekawym zabiegiem jest umieszczenie monologów prawej dłoni, która czasem zdradza o bohaterze więcej niż on sam. Należy podkreślić, że książka jest powieścią, chociaż jest inspirowana biografią autora.
Przeczytałam „Dłoń” bardzo szybko. Książka jest świetnie napisana, bardzo lekkim językiem, chociaż temat przedstawiony w powieści nie należy do najprostszych. To ogromna zaleta tej powieści, że tak trudny temat jest przedstawiony bez górnolotnych słów, czy jakiegoś patosu i jednocześnie pozwala czerpać przyjemność z czytania.
Co do treści książki to nie poruszyła mnie, nie wzbudziła żadnych gwałtownych emocji. Może raz poczułam się oburzona reakcją ludzi, ale to wszystko. Przeszłam obok tej książki obojętnie i dlatego ciężko napisać mi cokolwiek na jej temat. Brakuje mi tutaj zakończenia, jakiejś konkluzji. Mnie na pewno „Dłoń” nie skłoniła do wielkich refleksji.
Nie polecam lektury, ale też nie odradzam. Moim zdaniem powieść jest średnia, ale na pewno znajdzie się odbiorca, który uzna ją za o wiele bardziej wartościową niż ja.
Książkę przeczytałam w ramach akcji „Włóczykijka”